Hejt to zmora nie tylko sceny politycznej, agresywne ataki słowne stały się nieodłącznym elementem przestrzeni internetowej. Niestety mowa nienawiści stała się też narzędziem marketingowym, prowadząc tym samym do nieuczciwej wojny pomiędzy rywalami biznesowymi. Jednak hejtowanie konkurencji to droga donikąd. Takie praktyki prędzej, czy później zemszczą się na nas, dlatego należy ich bezwzględnie unikać w planowaniu działań reklamowych.
Hejt w marketingu istnieje i ma się dobrze
Zdarza się tak, że niezadowolony klient podzieli się swoją frustracją z innymi za pośrednictwem kanałów opiniotwórczych lub for internetowych. Z powodu jednej, czy kilku negatywnych komentarzy nie należy wpadać w panikę, bowiem wpadki zdarzają się nawet najlepszym ,a malkontentów wśród internautów nie brakuje. Jednak, kiedy fala niezadowolenia zaczyna przybierać niepokojąco duże rozmiary, możemy być pewni, że mamy do czynienia z klasycznym hejtem.
Sytuacje takie są zwykle krzywdzące dla naszego wizerunku i nie mają wiele wspólnego z prawdziwym obrazem funkcjonowania firmy. Jednak długotrwały, zintensyfikowany hejt może przynieść brandowi sporo kłopotów. Dlatego nie możemy bezczynnie czekać aż konkurencja zaprzestanie działań szkalujących. Możemy skutecznie bronic się przed kryzysem wizerunkowym w sieci i reagować na sytuacje awaryjne.
Jak unikać hejtu w sieci?
Przede wszystkim powinniśmy prowadzić regularny monitoring mediów, który pozwoli nam zdiagnozować sytuację kryzysu wizerunkowego i zdusić ją w zarodku. W momencie, kiedy ocenimy, że nasza marka pada ofiarą hejtu niezwykle przydatna będzie osoba firmowego eRzecznika. Przygotuje on plan komunikacji oraz odpowiedniego reagowania na próby szkalowania, które w konfrontacji z merytorycznymi wypowiedziami eRzecznika staną się mniej autentyczne i opiniotwórcze w oczach odbiorców. W wypadku kryzysu wizerunkowego niezwykle istotna jest szybkość reakcji oraz profesjonalna strategia komunikacji kryzysowej.